Nowy rok, to dla nas zupełnie nowe okoliczności: kupiliśmy dom na wsi i szykujemy się do przeprowadzki. Remont, pakowanie, ogarnianie ogrodu, życie w rozkroku: trochę jeszcze w mieszkaniu a już trochę w domu, do tego normalna praca. Jakoś brakuje czasu i siły na bieganie, na regularne treningi. Próbujemy impulsem pobudzić się do rytmu po przeciągającym się roztrenowaniu. Aśka zaproponowała wzięcie udziału w półmaratonie w Oleszycach, który dość regularnie odwiedzaliśmy w ostatnich latach.
Pobierz ślad GPX
Ja nie czułem się gotowy na jakiekolwiek ściąganie, więc postanowiłem się po prostu dobrze bawić… więc zawody pokonałem w stroju Osiołka z Kubusia Puchatka, który wygrzebałem gdzieś z szafy.



Trasa zawodów biegnie lasem, ale nie ścieżkami a szeroką asfaltowa drogą. Pogoda też zastała nas mało zimowa a raczej jesienna: szaro, buro i z rzęsistym deszczem, który nasilał się i zanikał co jakiś czas, ale za to było w miare ciepło.


Fajnie było się spotkać ze znajomymi i wspólnie spędzić czas na trasie zawodów. Była to naprawdę miła odskocznia od bardzo intensywnej codzienności ostatnich dni. Na mecie dowiaduje się również, że nasza Ania wygrywa swoją kategorię wiekową w towarzyszących zawodach nordic walking.

